Czy organizacje prozwierzęce mogą odbierać zwierzęta, czyli art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt w teorii i praktyce.

Wokół tego tematu narosło wiele kontrowersji, przede wszystkim z uwagi na postępowanie niektórych organizacji społecznych, których statowym celem działania jest ochrona zwierząt, które nadużywają instytucji czasowego odebrania zwierząt przewidzianej w art. 7 ust. 3 (tzw. tryb interwencyjny) ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (dalej: u.o.z.). Wpis jest uzupełnieniem tekstu znajdującego się tutaj. W mojej ocenie tekst ten został opacznie zrozumiany przez osoby zarzucające mi pochwalanie działań aktywistów, sprzecznych z prawem i zasadami współżycia społecznego. Dziwi mnie to tym bardziej, że w tekście wyraźnie zachęcam do podejmowania przemyślanych decyzji, zawiadamiania odpowiednich organów o porzebie odebrania zwierzęcia na podstawie art. 7 ust. 1 u.o.z. (tzw. tryb zwykły) i rozważnego ich działania, które nie przynosiłoby szkody dla całego środowiska prozwierzęcego. Jak jednak mówi pewne porzekadło: Hejters gonna hejt.

Zatem jeszcze raz. Co mówi art. 7 ust. 3 u.o.z.?

W przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, policjant, strażnik gminny lub upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, odbiera mu zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie wójta (burmistrza, prezydenta miasta), celem podjęcia decyzji w przedmiocie odebrania zwierzęcia.

Dowiadujemy się z niego dokładnie tyle, że aby możliwe było odebranie zwierzęcia musi zajść przypadek niecierpiący zwłoki, tj. sytuacja gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna, zagraża jego życiu lub zdrowiu. Nie chodzi o stwierdzenie zaistnienia przestępstwa (temu służy postępowanie karne), a o zaistnienie stanu zagrożenia.

I tutaj zaczynają się schody.

W praktyce problematyczne jest to, czy ocena warunków bytowania i kondycji zwierzęcia dokonana przez policjanta, strażnika gminnego lub upoważnionego przedstawiciela organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, jest wiarygodna (stanowi przecież podstawę decyzji o odebraniu zwierzęcia). Przy czym w przestrzeni publicznej nie słychać głosów krytyki tego rozwiązania w stosunku, np. do strażników gminnych ale kieruje się ją przede wszystkim w stronę przedstawicieli organizacji społecznych, co do których należałoby przypuszczać, że dysponują szerszą wiedzą z zakresu dobrostanu zwierząt, aniżeli strażnicy gminni. Dzieje się tak z prostego powodu: nadużywania instytucji czasowego odebrania zwierząt przez organizacje prozwierzęce, ale o tym dalej. Zauważyć należy, że wskazane w przepisie osoby nie są jednak zupełnie przypadkowe – w odczuciu ogółu społeczeństwa, przynajmniej w teorii, powinny cieszyć się znacznym stopniem zaufania. Zdaje się także, że art. 7 ust. 3 u.o.z. powinien być stosowany wyjątkowo, tj. w przypadkach zagrożenia życia lub zdrowia zwierząt, które są ewidentne i jednoznaczne w ocenie nawet dla laika.

Decyzja o zasadności odebrania zwierzęcia należy zatem wyłącznie do wskazanych w przepisie osób i w chwili jej podejmowania nie wymaga akceptacji przez żaden inny organ. Zatwierdzenia czynności faktycznej odebrania w tym trybie zwierzęcia dokonuje właściwy wójt (burmistrz, prezydent miasta) w drodze decyzji administracyjnej, o której mowa w art. 7 ust. 1 u.o.z., jednakże następczo w stosunku do dokonanego odbioru. W przestrzeni publicznej podnosi się postulat uregulowania ewentualnych konsekwencji w przypadku faktycznego odebrania zwierzęcia i stwierdzenia przez organ administracji braku podstaw do tego.

O tym co rozumieć pod pojęciem “niezwłocznego zawiadomienia” wójta oraz “upoważnionego przedstawiciela organizacji społecznej” pisałam tutaj.

Przyczyn przyznania organizacjom społecznym uprawnienia do odbierania zwierząt należy upatrywać, m.in. w brzmieniu przepisów obowiązujących przed uchwaleniem aktualnie obowiązującej ustawy o ochronie zwierząt, które przyznawały takim (nielicznym wówczas) organizacjom znacznie dalej idące uprawnienia w zakresie współdziałania z organami państwowymi w ujawnianiu przestępstw przewidzianych przepisami o ochronie zwierząt (jak chociażby samodzielne prowadzenie dochodzeń). Nowelizacja prawa znacząco ograniczyła kompetencje organizacji. Zagadnieniu temu zostanie poświęcony osobny wpis.

W ustawie o ochronie zwierząt na próżno szukać przepisów precyzujących jak w praktyce powinien przebiegać tzw. interwencyjny odbiór zwierząt.

Żeby mogło dojść do odebrania zwierzęcia przez przedstawiciela organizacji społecznej konieczne będzie… znalezienie się w tym samym miejscu co zwierzę. Pominę sytuację, kiedy przedstawiciel organizacji przypadkiem jest świadkiem złego traktowania zwierzęcia, np. w miejscu publicznym. Skupię się na sytuacji znalezienia się na cudzej posesji, bo to ten temat budzi najwięcej kontrowersji.

Jeśli osoba taka zostanie do tego miejsca dobrowolnie wpuszczona i stwierdzi zagrożenie życia i zdrowia zwierzęcia, to zgodnie z literalnym brzmieniem art. 7 ust. 3 u.o.z. ma prawo i obowiązek odebrać zwierzę. Można w tym miejscu zacząć się oburzać (i zgłaszać mnie do wszelkich ministrów tego kraju – osoby śledzące losy moich wpisów będą wiedziały o co chodzi), ale przepis ten wprost nakazuje odebranie, przez osoby w nim wskazane, zwierzęcia w konkretnych okolicznościach, tj. zagrożenia jego życia lub zdrowia w przypadku dalszego jego pozostawania u dotychczasowego właściciela lub opiekuna. Użyto wszak formy “odbiera”, a nie “może odebrać”.

Piszę o tym, ponieważ niektóre osoby podważają co do zasady możliwość odebrania zwierzęcia właścicielowi przez przedstawicieli organizacji społecznych. Oczywiście stanowi to ingerencję w prawo własności, ale może mieć miejsce w przypadku, gdy zdrowie i życie zwierzęcia jest zagrożone. Dochodzi w tym miejscu do kolizji dóbr i praw, ale przecież mówimy o wyjątkowych sytuacjach, w jakich art. 7 ust. 3 u.o.z. znajdzie zastosowanie. Zauważyć należy, że strażnik gminny czy policjant, działający na podstawie ww. przepisu nie będą dysponowali nakazem przeszukania czy zatrzymania rzeczy, a okolicznością legitymującą ich działania będzie zaistnienie przypadku niecierpiącego zwłoki.

Kwestia, że art. 7 ust. 3 u.o.z. traktuje o ustawowym obowiązku odebrania zwierząt w określonych okolicznościach została wskazana, m.in. w uchwale Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 24 lutego 2020 r., sygn. akt II OPS 2/19. Czytamy tam, że:

Upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej dokonuje czynności władczej (imperium), skierowanej w sposób bezpośredni do sfery prawnej właściciela lub opiekuna zwierzęcia. Czynność tę należy zakwalifikować do sfery ingerencji administracji, o charakterze policji administracyjnej.

Przepis ten zawiera (…) normę zobowiązującą przedstawiciela organizacji społecznej (a także policjanta lub strażnika gminnego) do działania policyjnego, polegającego na odebraniu zwierzęcia właścicielowi lub opiekunowi (…).”

Nadto zdaniem Prokuratora Generalnego (za treścią uchwały):

Równocześnie przepis ten zawiera normę zobowiązującą przedstawiciela organizacji społecznej (a także policjanta lub strażnika gminnego) do działania policyjnego, polegającego na odebraniu zwierzęcia właścicielowi lub opiekunowi, o ile zaistnieją wspomniane przesłanki. Kompetencja upoważnionego przedstawiciela organizacji społecznej (policjanta lub strażnika gminnego) do podjęcia środka o charakterze władczym, wynika z mocy prawa. Adresatem tego środka jest właściciel lub opiekun zwierzęcia.

Z omawianego przepisu nie wynika jednak jak w praktyce powinno wyglądać odebranie zwierzęcia ani co zrobić w przypadku sprzeciwu jego właściciela lub opiekuna.

Decyzję jak się zachować w konkretnej sytuacji podjąć musi osoba uprawniona do odebrania zwierzęcia. Krytyce należy poddać próby podszywania się przez przedstawicieli organizacji społecznych pod urzędników czy funkcjonariuszy jakichś służb, mające na celu zastraszenie właścicieli zwierząt. Osoba, wobec której kierowane są oczekiwania w zakresie wydania zwierzęcia, musi mieć pełną świadomość na jakiej podstawie i przez kogo żądanie takie jest kierowane. W dyskusjach na ten temat podnosi się, że przedstawiciele organizacji nie legitymują się żadnymi uprawnieniami i upoważnieniami organów ścigania, np. uprawniającymi ich do wejścia na cudzą posesję. Pownownie wskazać należy, że w sytuacji niecierpiącej zwłoki i korzystania z art. 7 ust. 3 u.o.z. także od funkcjonariusza policji nie wymaga się legitymowania się, np. nakazem przeszukania. Nie oznacza to braku odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Jeśli bowiem przedstawiciel organizacji dostanie się do miejsca utrzymywania zwierzęcia wbrew woli osoby, która miejscem tym włada lub nie opuści go, mimo żądania, naraża się na odpowiedzialność karną, np. z tytułu zakłócenia miru domowego.

W sytuacji, gdy osoba, której zwierzę odebrano, czuje się pokrzywdzona, czy to wtargnięciem (lub nieopuszczeniem danego miejsca mimo wezwania), czy odebraniem jej zwierzęcia, ma pełne prawo zawiadomienia organów ścigania i obrony swoich praw. Osoba, która zwierzę odebrała może z kolei bronić swojego zachowania, wskazując na stan wyższej konieczności i działanie w granicach ustawy. Wyważenia wymaga gdzie przebiega granica pomiędzy powinnością uwolnienia zwierzęcia od szkodzących mu warunków a prawem własności opiekuna i właściciela.

Każda taka sprawa, jeśli trafi przed sąd, będzie rozpatrywana w odniesieniu do konkretnych okoliczności. Abstrahując już od art. 7 ust. 3 u.o.z., nie ma jednej prostej odpowiedzi na pytanie co wolno, a czego nie wolno w sytuacji ratowania dobra, jakim jest życie zwierzęcia. Uważam, że problem ten może dotykać nie tylko przedstawicieli organizacji prozwierzęcych, podejmujących działania w oparciu o art. 7 ust. 3 u.o.z., ale każdej osoby, która będąc świadkiem krzywdy zwierząt, stanie przed dylematem: pomóc czy nie i w jaki sposób.

Przyjrzeć się też trzeba intencjom osoby dokonującej odebrania zwierzęcia. Oczywistym dla mnie jest, że art. 7 ust. 3 u.o.z. nie może służyć podstępnemu przywłaszczaniu cudzych zwierząt, zwłaszcza w celu organizowania zbiórek publicznych na rzekome ich leczenie lub pozyskiwania zwierząt rasowych i wykorzystywania ich do dalszego rozrodu w celach zarobkowych. Jeśli ktoś czyni tak pod przykrywką korzystania z omawianego przepisu, to w sposób rażący łamie prawo i działa na szkodę zwierząt i całego środowiska aktywistów prozwierzęcych.

Co z “uprawnieniami kontrolnymi”?

Zgodnie z art. 34a ust. 1 u.o.z. to Inspekcja Weterynaryjna (dalej: IW) sprawuje nadzór nad przestrzeganiem przepisów o ochronie zwierząt, a stosownie do ust. 3. organizacje społeczne, których statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, mogą współdziałać z IW w sprawowaniu nadzoru, o którym mowa w ust. 1. Praktycznym aspektom tego współdziałania poświęcę osobny wpis. Nadzór jest pojęciem szerszym od kontroli. Z całą pewnością to IW może, w szerokim znaczeniu tego słowa, kontrolować warunki utrzymywania zwierząt i przestrzegania przepisów o ochronie zwierząt, a w przypadku stwierdzenia naruszeń, wydawać wiążące decyzje nakazujące usunięcie naruszeń, co wpisuje się w pojęcie nadzoru. Na marginesie należy zauważyć, że IW nie jest w stanie reagować na wszelkie przypadki niehumanitarnego traktowania zwierząt i nie jest to jej głównym zadaniem. Dlatego też rola organizacji społecznych działających w tym obszarze jest nie do przecenienia.

Z kolei skoro ustawodawca daje upoważnionym przedstawicielom organizacji społecznych prawo odbierania zwierząt w przypadkach niecierpiących zwłoki, to jednocześnie zezwala na dokonanie pewnych czynności zmierzających do realizacji tego uprawnienia, a które mogą godzić w prawa właścicieli/ opiekunów zwierząt. Jak wspomniano, każda decyzja o odebraniu zwierzęcia w trybie art. 7 ust. 3u.o.z. podlega ocenie odpowiednim organom, co do jej zasadności. Trudno jednak wyobrazić sobie świadome dokonanie oceny o zasadności odebrania interwencyjnego zwierzęcia w oderwaniu od sprawdzenia sposobu jego traktowania. Stąd też nie dziwi potoczne nazywanie tych czynności “kontrolą”. Ocena jakie działania podjąć i odpowiedzialność za nie, spoczywa na danej organizacji. Nie jest to równoznaczne z możliwością pojawienia się w każdym miejscu i o każdej porze lub podstępnego uzyskiwania dostępu do zwierząt. Nie jest jednak logiczne twierdzenie, że organizacja może odebrać zwierzę (ba! musi to zrobić jeśli zajdzie „przypadek niecierpiący zwłoki”), a jednocześnie nie może naruszyć żadnego z praw właściciela/opiekuna.

W poprzednim wpisie wskazałam na możliwość zwrócenia się przez organizację o wsparcie swoich działań do Inspekcji Weterynaryjnej i Policji. Udział tych podmiotów w podjęciu decyzji o odebraniu zwierząt nie jest konieczny, co wynika z literalnego brzmienia omawianego przepisu. Jednak jak wspominałam, wszystko zależy od okoliczności danej sprawy. Jeśli chodzi o moje doświadczenie, to uczestniczyłam w interwencji z udziałem zarówno Policji jak i przedstawicieli IW i skutek był taki, że do odebrania zwierząt nie doszło, bowiem zadecydował głos inspektora IW. Następnie, po zapoznaniu się z protokołem kontroli przedstawionym przez tego inspektora, kilka dni po kontroli, podjęta została decyzja o złożeniu przez organizację zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami przez właściciela zwierząt i sprawa aktualnie toczy się przed sądem I instancji. Jak widać zarówno organizacja, jaki i prokuratura nie podzieliły zdania IW, który jak się zresztą okazało, zataił informację o ujawnieniu na miejscu zdarzenia ciał martwych zwierząt. W tym przypadku Policja, początkowo bardzo przychylna aktywistom, przyznała rację IW. Nie dziwi mnie więc wcale, że część organizacji nie zawiadamia ww. o swoich podejrzeniach co do złego traktowania zwierząt i podjemuje działania na własną rękę. Co istotne, w wiekszości interwencji z udziałem współpracujących ze mną aktywistów, zawiadomiono IW lub Policję albo obydwa te organy jednocześnie, składając następnie stosowne zawiadomienia do właściwych organów. W tym miejscu pozwolę sobie na wtrącienie, że osoby tak chętnie atakujące mnie w Internecie nie mają pojęcia o realiach wykonywanej przeze mnie pracy, a jednocześnie pozwalają sobie na jej ocenę. To świadczy wyłącznie o tych osobach, w żadnym razie nie o mnie.

W każdym przypadku podejrzenia niewłaściwego traktowania zwierząt, organizacja może skorzystać także z art. 7 ust. 1a u.o.z. i zgłosić wójtowi (burmistrzowi, prezydentowi miasta) podejrzenie traktowania zwierząt w sposób określony w art. 6 ust. 2 i potrzebę podjęcia przez uprawnione organy kontroli miejsca bytowania zwierząt i ich odebrania dotychczasowemu opiekunowi lub właścicielowi. Nie wyklucza to przecież przejęcia opieki przez organizację nad odebranymi w ten sposób zwierzętami, jeśli decyzję taką podejmie wójt (burmistrz, prezydent miasta).

W idealnym świecie przedstawiciel organizacji społecznej, którego ustawodawca upoważnia i obliguje do odebrania zwierzęcia w przypadku niecierpiącym zwłoki:

  • jest osobą posiadającą podstawową wiedzę dotyczącą zwierząt, których stan ocenia,
  • nie poddaje się emocjom i trzeźwo ocenia sytuację, a następnie podejmuje przemyślaną decyzję o odebraniu zwierzęcia, kierując się przede wszystkim jego dobrem i poszanowaniem godności i praw innych osób,
  • nie odbiera zwierzęcia bez ważnej przyczyny i nie łamie przy tym przepisów prawa,
  • niezwłocznie zawiadamia właściwe organy o dokonanym odbiorze (wójta/ właściwą jednostkę Policji lub prokuratury) i współpracuje z nimi w dalszym toku sprawy, bowiem tylko w tym przypadku może powoływać się na korzystanie z art. 7. ust. 3 u.o.z. oraz żądać zwrotu kosztów poniesionych w związku z transportem, utrzymaniem i koniecznym leczeniem zwierzęcia (art. 7 ust. 4 u.o.z.). Jednocześnie to właśnie jest odpowiedź na postawione przeze mnie w poprzednim wpisie pytanie: jak to robić, żeby było dobrze?

Art. 7 ust. 3 u.o.z. nie jest oderwanym od systemu prawnego przepisem, a jego częścią. Oznacza to, że aby skutecznie bronić się przed zarzutem, np. przywłaszczenia zwierząt, naruszenia miru domowego, włamania, ect., fakt odebrania zwierzęcia należy następnie zgłosić odpowiednim organom, które ocenią czy odebranie zwierzęcia było zasadne i czy doszło do przestępstwa znęcania się nad nimi. Odebranie zwierzęcia jest sprzężone z obowiązkiem zawiadomienia o tym.

Co więcej, zgodnie z art. 7 ust. 6 u.o.z. odebrane zwierzę podlega zwrotowi, jeżeli sąd nie orzeknie w trybie art. 35 ust. 3 przepadku zwierzęcia, a także jeżeli postępowanie karne w tej sprawie zostanie umorzone. Zatem nie ma podstaw do twierdzenia, że organizacja społeczna, która wejdzie w posiadanie zwierząt, może nimi swobodnie dysponować, np. oddawać je do adopcji (mam na myśli nowy dom stały), dopóki nie zostanie zakończone postępowanie karne, w którym sąd orzeknie przepadek zwierzęcia lub dopóki dotychczasowy właściciel dobrowolnie nie przekaże zwierzęcia, np. takiej organizacji. To także jest temat, któremu warto poświęcić odrębny wpis.

Czy dyskusja na temat dalszego obowiązywania art. 7 ust. 3 u.o.z. w aktualnym brzmieniu jest konieczna?

Z całą pewnością.

Czy wszystkie organizacje prozwierzęce nadużywają tego przepisu?

Z całą pewnością nie. Dlatego wrzucanie wszystkich organizacji prozwierzęcych do jednego worka z tego powodu, że częśc z nich nadużywa prawa, jest niesłuszne. Zresztą już w samym środowisku prozwierzęcym dostrzegalne jest odcinanie się przez organizacje działające zgodnie z prewem od tych, których działania nie są transparentne.

W grudniu 2021 r. pracę nad nowelizacją art. 7 ust. 3 u.o.z. zapowiedział Rzecznik Praw Obywatelskich. Jego zdaniem nie ma konieczności całkowitego odebrania organizacjom społecznym prawa udziału w czynnościach polegających na ratowaniu zwierząt, ale przepisy te wymagają uściślenia. Nie sposób nie zgodzić się z tym stanowiskiem. Fundacja Czarna Owca Pana Kota i Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt Ekostraż zwracały uwagę na niedostateczne regulacje prawne w tym zakresie w swoim raporcie z 2019 r. pt. „Filantropi czy złodzieje” (s. 97-102), wskazując przede wszystkim na zwłokę organizacji w zawiadamianiu właściwych organów o dokonaniu czynności na podstawie art. 7 ust. 3 u.o.z. i zasadność doprecyzowania sytuacji, w których odebranie zwierzęcia byłoby uzasadnione (np. poprzez wskazanie, że dotyczy on wyłącznie sytuacji zagrożenia życia lub poważnego zagrożenia zdrowia zwierząt).

Nadto rozważyć należy zobligowanie podmiotów organizaujących zbiórki publiczne na cele związane z leczeniem konkretnych, uratowanych zwierząt, do rozliczania się ze sposobu wydatkowania zebranych środków i gromadzenia dowodów ponoszonych kosztów (faktur i rachunków wystawianych na konkretną organizację przypisanych do konkretnego zwierzęcia) oraz informowania o dalszym jego losie. Przy czym szczegółowe informacje dotyczące rozliczeń powinny być dostępne wyłącznie dla uprawnionych organów (i na ich wezwanie), a to z uwagi na możliwe naruszenie praw podmiotów świadczących usługi lekarsko-weterynaryjne. W tym miejscu spodziewam się negatywnych komentarzy ze strony organizacji, które działają uczciwie, ale mam prawo do takiego zdania i nie mam go bez powodu. To samo powinno dotyczyć osób prywatnych organizujących zbiórki, gdyż słyszy się, że i w tym temacie następuje wiele nadużyć.

Niniejszy wpis nie zastępuje porady prawnej w konkretnej sprawie.

Dziękuję za czas poświecony na lekturę arytukułu. Zapraszam do kulturalnego i merytorycznego komentowania wpisu. Wszelkie przejawy agresji i hejtu w wypowiedziach (zwłaszcza anonimowych autorów), będą powodowały blokadę ich publikacji (jesteście Państwo „na moim podwórku”), a kierowane w moją stronę żądania i oczekiwania wjaśnień, ingorowane.

Radca prawny Angelika Kimbort

Kancelaria Radcy Prawnego we Wrocławiu

1 myśl na “Czy organizacje prozwierzęce mogą odbierać zwierzęta, czyli art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt w teorii i praktyce.”

  1. Pingback: Interwencyjny odbiór zwierząt - jak to zrobić, żeby było dobrze? - Kancelaria Radcy Prawnego | Angelika Kimbort

Komentarze zostały wyłączone.